Wegańskich kosmetyków do ciała i włosów używają Anna Lewandowska, Ariana Grande, Rihanna… Co to znaczy, że szampon czy krem jest WEGE albo BIO?
Kosmetyki wegańskie znane są od stuleci, ale pod taką nazwą pojawiły się na sklepowych półkach niedawno. Pewnie same sięgałyśmy po najprostsze kosmetyki WEGE, nawet o tym nie wiedząc. Przecież maseczka z plastrów ogórka czy płukanka do włosów z rumianku idealnie odpowiada zasadom stosowanym przez wegan. Jest w 100 proc. naturalna i nie ma nic wspólnego z wykorzystywaniem zwierząt. W specjalistycznych kosmetykach, np. odżywkach odbudowujących włosy, czy szamponach głęboko oczyszczających, też można stosować te zasady.
Kosmetyki wegańskie. Czyli jakie?
Weganizm zazwyczaj kojarzy się nam z jedzeniem: mleko migdałowe zamiast krowiego, kotlety sojowe à la schabowe czy majonez bez jajek… Ale to nie tylko dieta, która wyklucza produkty pochodzenia zwierzęcego. To o wiele szersze pojęcie. Często weganie rezygnują ze wszystkiego, co produkowane jest kosztem zwierząt. Czyli m.in. nie używają kosmetyków testowanych na zwierzętach i zwierających składniki pochodzenia zwierzęcego. Coraz więcej osób – nie tylko wegan – decyduje się na taki wybór.
Sięgamy po to to, co jest naturalne, dobre dla środowiska i dla zwierząt. Producenci kosmetyków dostrzegli ten trend. By ułatwić nam taki wybór, zaczęli stosować hasło „wege” do opisu produktów do pielęgnacji włosów, twarzy i ciała. W podkreślaniu na opakowaniach i reklamowaniu hasła „wegańskie kosmetyki” nie ma nic złego, o ile naprawdę to idzie w parze z troską o środowisko i prawdziwą ideą weganizmu – wykluczającą cierpienie zwierząt.
Jak sprawdzić, czy kosmetyk jest naprawdę naturalny i wegański?
Producenci kosmetyków, dla których WEGE nie jest jedynie sloganem reklamowym, zamieszczają na opakowaniach informacje: „Odpowiednie dla Wegan, bez składników pochodzenia zwierzęcego”. Zazwyczaj też wyraźnie podkreślają, że ich produkty nigdy nie były testowane na zwierzętach. Co więcej, gotowi są zrezygnować z niemałych zysków, by mieć to naprawdę pod kontrolą. Niektóre firmy, np. BiosLine, specjalnie nie wprowadziły swoich produktów na rynek chiński, żeby marka nigdy nie miała styczności z takimi testami.
100 proc. pewności, że produkt jest naprawdę naturalny daje certyfikat COSMOS. To skrót od Cosmetic Organic Standard, czyli ujednolicony, międzynarodowy standard dla kosmetyków naturalnych oraz organicznych produkowanych i sprzedawanych w Europie. Gwarantuje on m.in., że:
· produkt nie był testowany na zwierzętach,
· kosmetyk zawiera jedynie naturalne aromaty z kwiatów i roślin,
· opakowanie jest przyjazne środowisku i nadaje się do ponownego recyklingu.
Dlaczego warto stosować produkty z certyfikatem COSMOS Organic?
Certyfikat COSMOS ma dwa poziomy. Na podstawowym poziomie, czyli COSMOS Natural, wymagane są naturalne składniki, ale bez określenia minimalnej zawartości roślin, które pochodzą z upraw organicznych. Aby otrzymać certyfikat COSMOS Organic, produkt musi spełniać znacznie bardziej rygorystyczne warunki.
Nie tylko 95 proc. składników powinno być pochodzenia naturalnego (można użyć do 5 proc. składników syntetycznych ale tylko z listy zatwierdzonej przez standard COSMOS). Określona jest wymagana zawartość składników roślinnych pochodzących z upraw ekologicznych (czyli takich, na których przez minimum 3 lata nie stosowano chemikaliów oraz nawozów sztucznych). Musi by ich co najmniej 95 proc.! Co więcej nie można w prosty sposób ominąć tego warunku i takich ekologicznych składników dodać w śladowej ilości. W produktach bez spłukiwania mają stanowić co najmniej 20 proc. całkowitej masy kosmetyku, a w produktach do spłukiwania – co najmniej 10 proc. Producent musi też podać procentową zawartość składników organicznych w danym kosmetyku.
Jakie składniki naturalne są w specjalistycznych szamponach BIO?
Niezależnie od tego czy produkt ma certyfikat, czy nie, i tak warto spojrzeć na jego skład. W przypadku specjalistycznych kosmetyków, np. szamponu oczyszczającego skórę głowy, nie sprawdzi się zasada, jaką stosujemy szukając najzdrowszej i jak najmniej przetworzonej żywności. Krótki skład docenimy przy kefirze – tylko mleko i żywe kultury bakterii. Ale inaczej będzie, jeśli mamy znaleźć np. szampon BIO przeciw swędzeniu i łagodnemu łupieżowi. Taki produkt – oprócz zwalczania łupieżu – ma przecież także stymulować odnowę skóry oraz nadawać włosom miękkość i połysk.
Koniecznych jest więc co najmniej kilka składników, które wzajemnie się uzupełniają. Oczywiście naturalnych – a jeszcze lepiej ekologicznych. To nie tylko wyciągi czy olejki z roślin leczniczych (np. eukaliptusa, drzewa herbacianego) ale także związki chemiczne czy minerały występujące w przyrodzie. Chociażby sól cynku, która w połączeniu z aminokwasem pochodzenia roślinnego z jednej strony dogłębnie oczyszcza skórę, a z drugiej przeciwdziała jej łuszczeniu.
Z kolei w delikatnych szamponach do włosów często wykorzystywane są płatki zbożowe, które łagodnie oczyszczają i jednocześnie nawilżają włosy oraz ekstrakt z migdałów, który zapewnia włosom miękkość i blask.
Co to znaczy, że szampon jest bez parabenów, silikonów, SLS…
W naturalnych, wegańskich kosmetykach ważne jest nie tylko to, co w nich jest, ale też to, czego nie ma. Producenci często wymieniają, jakich składników w nich nie znajdziemy. Co kryje się pod tymi tajemniczymi nazwami i czego warto unikać?
· Parabeny – to środki konserwujące. W 2007 r. wpisano je na listę związków, które mają negatywny wpływ na układ hormonalny. Uważa się, że mogą powodować uczulenia i reakcje alergiczne.
· Silikony - zagęszczają kosmetyki i poprawiają ich konsystencję. Zdaniem niektórych naukowców zatykają pory skóry i tworzą barierę, przez którą nie mogą przeniknąć substancje aktywne. Trudno je usunąć z włosów, trzeba użyć silniejszego szamponu lub myć włosy dwa razy, co je osłabia.
· SLS i SLES – to związki siarki, które odpowiadają za pienienie się mydła, szamponu czy pasty do zębów. Mogą wysuszać skórę, powodować uczulenia i podrażnienia skóry oraz błon śluzowych.
· DEA – to (podobnie jak SLS i SLES) środek pianotwórczy. Jest na liście składników rakotwórczych.
· Oleje mineralne – czyli znana nam od lat wazelina lub parafina (wytwarzane są w procesie destylacji ropy naftowej). Z jednej strony nawilżają. Ale z drugiej strony stałe stosowanie parafin (zwłaszcza w postaci samodzielnego produktu) może prowadzić do dokładnie odwrotnych skutków, czyli przesuszenia skóry.